10 roślin, które pozwolą Ci przeżyć wojnę atomową.
Dzięki uprzejmości Autora, tekst w całości skopiowany ze strony Fanboj i Życie ja pozwoliłem sobie tylko zastąpić zdjęcia odnośnikami do Wikpedii.
10 roślin, które pozwolą Ci przeżyć wojnę atomową …lub inny rodzaj globalnej apokalipsy.
Tekst ten skupia się oczywiście na roślinach jadalnych, mimo, że niektóre z nich mogą być użyte także do celów leczniczych lub produkcyjnych. Uznałem bowiem, że zabezpieczenie zasobów żywności jest najważniejszym elementem przeżycia. Niezależnie bowiem od tego, czy będziesz miał do czynienia z masowym konfliktem nuklearnym, konwencjonalną wojną światową, atakiem obcych, buntem maszyn, światową pandemią niebezpiecznego wirusa czy atakiem zombie pierwszą rzeczą, która zostanie zdezintegrowana będzie system dystrybucji żywności.
Jeśli nawet ten przetrwa, to albo opiekę nad nim roztoczy państwo, wprowadzając reglamentację żywności, albo też kontrolę nad nim zdobędą czarny rynek, spekulanci i (być może) uzbrojone gangi. Tak czy siak twoje możliwości zdobycia żywności zostaną poważnie ograniczone i w dużej mierze będziesz musiał polegać na sobie samym.
Osobiście nie polegałbym także na klasycznych sposobach zdobycia żywności z filmów: tworzeniu zapasów oraz szabrowaniu sklepów. Te pierwsze oczywiście należy w miarę możliwości robić, niemniej jednak należy liczyć się z faktem, że (jeśli apokalipsa nie nadejdzie niespodziewanie i z zaskoczenia) reglamentacja żywności zostanie wprowadzona na długie miesiące przed apogeum zagrożenia, co niestety skutecznie uniemożliwi Ci zebranie odpowiednich zasobów. Po drugie: jeśli wieści się rozniosą możesz stać się celem rabunku lub zostać zadenuncjowany jako czarnorynkowy handlarz. Co więcej: nawet największe rezerwy z czasem się skończą.
Po wprowadzeniu reglamentacji sklepy opustoszeją, a w momencie, gdy system się załamie zostaną one rozgrabione (chyba, że apokalipsa z dnia na dzień zmiecie większość ludności). Tak więc nie znajdziesz w nich nic interesującego. Przykłady historyczne wskazują jasno, że w trakcie większych załamań systemowych kradziono lub celowo niszczono wszystko, także przedmioty bez większego znaczenia… Co więcej, mimo pozornego bogactwa większość marketów polega na polityce „zero zapasów”, a braki uzupełniane są na bieżąco dzięki dostawom. Jeśli te zostaną z jakiegoś powodu przerwane, to ich zawartość również wyparuje. Inna sprawa, że sieć logistyczna jest obecnie tak rozwinięta, że każda, ewentualna katastrofa, która ją przerwie zniszczy także i ewentualne rezerwy.
Tak więc na dłuższą metę polegać będziesz musiał na sobie.
Kilka ogólnych zasad:
Najlepszym, co można zrobić to zadbanie o posiadanie własnego pola i hodowli zwierząt. W sytuacji idealnej powinieneś być oczywiście rolnikiem lub przynajmniej posiadać krewnych lub dobrych przyjaciół na wsi. Mieszkańcy prowincji mogą wręcz odczuć apokalipsę jako błogosławieństwo: jest to w prawdzie tematem tabu, ale majątki wielu rolników zwiększyły się w trakcie II wojny światowej, choć oczywiście w Polsce zjawisko to nie było tak silne, jak we Francji. Czechach, Włoszech czy w Wielkiej Brytanii.
Do hodowli w pierwszej kolejności należy wybrać zwierzęta małe i niekłopotliwe. Ja polecałbym „balkonowe sznycle” czyli króliki, które dają duży miot kilka razy w roku i można karmić trawą (a ich skórki sprzedać) oraz na drugim miejscu kury. Także kozy, mimo, że stanowią prawdziwe utrapienie są wyjątkowo odporne i wydajne, należy jednak uważać, by nie weszły w szkodę. Karmić je można natomiast wszystkim, dają duże mioty młodych oraz produkują dużo mleka… Pojedyncza koza jest w stanie wyżywić czteroosobową rodzinę, jest też zwierzęciem bardzo odpornym zarówno na niedoświadczonych hodowców jak i na trudy podróży. Jeśli posiadamy warunki należy tez oczywiście zaopatrzyć się w większe zwierzęta. Nadmiarowe mleko można przechowywać na różne sposoby. Najprostszym z nich jest odpoarowanie wody przez np. jej wygotowanie. Produkt należy jednak stale mieszać, by nie przypalił się.
Jeśli dysponujemy nadmiarowym mięsem, to konserwy robi się tak: mięso pokrój i posiekaj drobno lub zmiel, a następnie przypraw. Umieść w słoiku wypełniając go prawie do pełna i zakręć. Słoik umieść następnie w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni lub garnku z wodą. Piecz przez 2-3 godziny lub gotuj dwukrotnie dłużej. Tak przygotowane mięso należy przechowywać w chłodnym miejscu. Termin przydatności do spożycia to około 2 lat. W podobny sposób możemy utrwalić też inne pokarmy.
Po drugie: należy zadbać o uprawę. W pierwszej kolejności należy wybierać gatunki dostarczające wielu kalorii i dające się długo przechowywać. Duża część poradników przetrwania doradza założenie uprawy zbóż. Osobiście jestem co do tego pomysłu sceptycznie nastawiony, pszenicy czy żyta zwyczajnie nie da się tak po prostu zjeść, wymagają długiej obróbki oraz dużej ilości energii do niej. Jeśli natomiast zakładamy całkowitą apokalipsę, to równocześnie powinniśmy liczyć się ze zniszczeniem także młynów, a raczej nie sądzę, byście dysponowali żarnami. Osobiście więc skupiłbym się na kartoflach i roślinach strączkowych jak groch czy fasola. Ich przysposobienie do jedzenia jest łatwiejsze, a poza tym prócz dużych dawek energii dostarczają nam także białka. Osobno powinniśmy założyć też uprawę warzyw, w szczególności warzyw korzennych, które bogate są w kalorie i witaminy.
Powinieneś też unikać monokultur czyli upraw skoncentrowanych na jednej odmianie jednej rośliny. Raz, że mało zróżnicowana dieta nie jest zdrowa (bo nie zaspokaja wszystkich potrzeb człowieka), dwa, że niestety takie uprawy są bardzo podatne na choroby i szkodniki, które mogą zniszczyć cały zbiór.
Jeśli z jakichś powodów nie uda nam się takiej uprawy przygotować np. w skutek zaskoczenia lub konieczności opuszczenia dotychczasowej siedziby możecie spróbować stworzyć ją korzystając z roślin dziko rosnących z poniższej listy. Duża część z nich ma te zalety, że należy do tak zwanych „zapomnianych warzyw” które przed wiekami stanowiły ważny element ludzkiej diety. Większość z nich da się więc uprawiać w ogrodzie i udomowić. Spora część z nich to po prostu zwykłe chwasty.
Niezależnie co uprawiasz najlepszym pomysłem, jaki możesz mieć jest porozumieć się z sąsiadami i stworzyć straż sąsiedzką. Kradzieże są zmorą działkowców nawet w czasach sytości, tak więc w czasach głodu należy mieć oczy wokół głowy.
10) Pokrzywa (Wikipedia – Pokrzywa):
Znany nam wszystkim, parzący chwast jest jednocześnie rośliną bardzo pożywną, chętnie jedzoną w wielu krajach. Do jedzenia nadają się młode liście z końcówek pędów i nasiona. Liście stare zawierają duże ilości krzemionki, która może uszkodzić nerki (co nie znaczy, że w akcie desperacji nie nadają się do zjedzenia). Liście przed spożyciem należy sparzyć wrzątkiem, by pozbyć się z nich parzących włosków.
Liście pokrzywy zasadniczo nie dostarczają nam niestety zbyt wielu kalorii, są jednak bardzo bogate w białko (jest to jedna z bogatszych w ten składnik roślin zielonych) oraz łatwe do znalezienia. By dostarczyć sobie ich stałych dostaw pokrzywy trzeba raz na 2-3 miesiące skosić.
W tym celu warto wyznaczyć sobie ogród pokrzyw, a pozostałe rośliny zachować. Znacznie cenniejszym składnikiem pokarmowym są bowiem bogate w olejki i tłuszcze, wysokokaloryczne nasiona, z których kiedyś tłoczono olej. Nasiona należy przechowywać w zamkniętych pojemnikach, bowiem cenne olejki niestety ulatniają się z czasem. Przed spożyciem najlepiej zmielić je w moździerzu. Jeść je można na surowo.
Ogromną wartość mogą mieć też łodygi, bogate we włókna, z których robiono kiedyś tkaninę podobną do lnianej.
9) Marchew i pasternak (Wikipedia – Marchew zwyczajna, Wikipedia – Pasternak zwyczajny):
Obydwie rośliny występują na stanowiskach dzikich. Marchew i pasternak są roślinami dwuletnimi, do jedzenia nadaje się młody, pierwszoroczny korzeń. Korzeń dwuletni staje się zdrewniały. Dzika marchew wyglądem różni się od marchwi udomowionej, jest blada i biaława, choć smak ma podobny. Pasternak wygląda niczym zwykła pietruszka i smakuje niemal identycznie (w marketach można czasem kupić takie duże pietruszki, są to właśnie hodowlane odmiany pasternaku). Jego zastosowanie jest podobne.
Korzenie jednej i drugiej rośliny możemy zgromadzić w piwnicy na zimę. Warto jednak niektóre stanowiska oszczędzić, by zebrać późną jesienią nasiona, które posłużyć nam mogą do wysiewu nowego pokolenia roślin w ogrodzie.
Uwaga 1: Z marchwią i pasternakiem spokrewnionych jest wiele roślin trujących, które wyglądają bardzo podobnie. Jeśli nie potrafisz ich rozróżnić, to, no cóż… Spora porcja szaleju zabije Cię szybciej niż głód. Pierwsze objawy pojawiają się po 20 minutach od spożycia rośliny. Zgon następuje po godzinie.
Uwaga 2: W Internecie piszą, że palenie dzikiej marchwi ma podobne skutki, jak palenie marihuany. Ja na waszym miejscu bym nie próbował: pomijając wszystko inne dym szalejowy również jest bardzo trujący.
8) Ost i Ostrożeń (Wikipedia – Oset, Wikipedia – Ostrożeń polny):
Jadalne są młode liście i korzenie, a także, jeśli ktoś się uprze: główki kwiatowe. Te ostatnie je się jak karczochy. Z naszego punktu widzenia najbardziej przydatne są oczywiście korzenie, bogate w skrobie. Ostrożeń należy posiekać, sparzyć wrzątkiem i ugotować z niego zupę lub też usmażyć.
7) Łopian (Wikipedia – Łopian większy):
Dzika roślina jeszcze dwieście lat temu uprawiana jako warzywo w całej Eurazji oraz zbierana przez północnoamerykańskich Indian i gromadzony w wielkich ilościach na zimę. Jadalne są młode liście, łodygi oraz korzeń. Teoretycznie jadalny jest na surowo, zawiera jednak dużo inuliny, po której strasznie się pierdzi… By uniknąć tej nieprzyjemności należy go moczyć przez całą noc lub piec w 180 stopniach przez dwie godziny.
Łopian jest bogaty w tłuszcze, cukry i białka, daje dużo energii.
6) Pałka wodna (Wikipedia – Pałka szerokolistna):
Jadalny jest przede wszystkim korzeń, składający się w dużej mierze ze skrobi. Należy go wyrwać z ziemi lub wykopać, umyć, pokroić na drobne cząstki i ugotować. Je się ją jak ziemniaki. Nie jest ona szczególnie bogata w witaminy ani sole mineralne, za to dostarcza naszemu organizmowi kalorii.
Korzenie pozyskiwać należy między jesienią, a zimą, gdyż wtedy zawierają najwięcej substancji odżywczych. W lecie zamiast tego można zjeść rdzeń łodygi, a w szczególności jego białe część. Można jeść go na surowo, ale najwartościowszy jest po obróbce termicznej. Według „Dzikiej kuchni” smakują jak ziemniaki przyprawione porem.
Korzenie można przechowywać w piwnicy, a także mielić na mąkę podobną do kartoflanej. W charakterze tej ostatniej można używać też pyłku kwitnących roślin.
Pałka wodna raczej nie nadaje się do uprawy, jednak jej plon można zwiększyć usuwając z jej dzikich stanowisk chwasty i rośliny, z którymi konkuruje o pokarm i światło.
Alternatywnie jeść można też też korzenie trzciny, są one jednak jeszcze mniej smaczne i mniej pożywne.
Uwaga! Pałka i trzcina chłoną z wody wszelkie zanieczyszczenia. Jeśli podejrzewasz, że teren na którym przebywasz mógł być (nawet lekko) skażony chemicznie lub promieniotwórczo, to lepiej jej nie jedz.
5) Dąb (Wikipedia – Dąb szypułkowy):
Jadalne są oczywiście żołędzie, mające podobną (tzn. wysoką) wartość odżywczą, jak orzechy włoskie. Problemem żołędzi jest niestety zawartość taniny, która nie dość, że nadaje im gorzkiego smaku, to dodatkowo jest w dużych ilościach trująca. Niemniej jednak podobne właściwości posiada wielu warzywach, tak więc nie powinno nas to zrażać.
Celem uzdatnienia żołędzi do spożycia należy je obrać, posiekać, a następnie umieścić w wodzie do której dodajemy 2-3 łyżki popiołu z drzew liściastych (np. owocowych lub lipy) na każdy kilogram żołędzi. Następnie mieszankę należy zagotować i gotować około 2-3 godzin. Gdy żołędzie stracą goryczkę nadają się do jedzenia. Tak przygotowany pokarm można przechowywać przez jakiś czas, a nawet zmielić na kaszę lub mąkę.
4) Niecierpek (Wikipedia – Niecierpek pospolity):
Niecierpek wprowadzono w Europie w nadziei na wykorzystanie jego wysoko kalorycznych, oleistych nasion w uprawie. Niestety okazał się niemalże niezniszczalnym, inwazyjnym chwastem bardzo szybko opanowującym każdy teren na którym się pojawił. Jego wprowadzanie do ekosystemu lub uprawa jest przestępstwem karanym grzywną lub więzieniem, a każdy na czyjej posesji rośnie ma obowiązek dołożyć wszelkich starań, by go zniszczyć.
Nie zmienia to faktu, że całe tony tego syfu rosną dosłownie wszędzie, nasiona są natomiast tak odporne, że bez większego uszczerbku dla siebie wszelkie katastrofy. Co więcej są w stanie przetrwać w ziemi całe dziesięciolecia. Zarośla niecierpku odrosną więc zapewne nawet w miejscach zniszczonych bronią jądrową i chemiczną, a nawet bombami posolnymi.
Jak pisałem: jadalne są wysokokaloryczne nasiona. Od biedy można jeść też młode pędy, które należy jednak wcześniej wygotować, gdyż na surowo są trujące.
3) Lebioda (Wikipedia – Komosa Biała – „lebioda”):
Pospolity chwast pól uprawnych i ogrodów. W zasadzie nie ma problemów z jego znalezieniem. Lebioda ongiś była rośliną uprawną, jednak od XIX wieku kojarzy się ją głównie z biedą. Zapewnienie sobie jej dostaw nie jest trudne, często wystarczy poprostu zaorać pole, by z niego wyrosła. Nasiona są obecne w glebie dosłownie wszędzie.
Do jedzenia nadaje się cała roślina, pod warunkiem, że pędy są młode (stare drewnieją), należy ją jednak wygotować, gdyż surowa jest trująca. Podobnie jak w wypadku pokrzywy mądrą ideą jest stworzenie dwóch upraw: przeznaczonej na zieleninę oraz przeznaczonej na nasiona. Te ostatnie można prażyć lub mielić na mąkę oraz przechowywać na kruche okresy roku.
2) Perz (Wikipedia – Perz właściwy):
Ponownie chwast, którego nawet nie trzeba specjalnie uprawiać. Wyrasta z ziemi sam, bez pomocy człowieka, a do rozmnażania nie potrzebuje nawet nasion. Jadalne jest przede wszystkim kłącze. To należy wysuszyć, umyć, oczyścić z korzonków i zmielić na mąkę. Perz ma raczej nieprzyjemny smak, ale nie jest trujący. Jest za to bogaty w wysokokaloryczne cukry złożone.
1) Topinambur (Wikipedia – Słonecznik bulwiasty – „topinambur”):
Biolog nr. 1: Ale pamiętaj! Koniecznie napisz o topinamburze!
Biolog nr.2: Tak! Tak! Musisz napisać o topinamburze!
Leśnik: Zgadzam się z nimi! W pierwszej kolejności napisz o topinamburze!
Bieszczadzki anioł:Jest niezniszczalny! Jeśli coś przetrwa wojnę atomową, to właśnie on!
Doświadczony ogrodnik: To po prostu rośnie! Nic nie trzeba przy tym robić! Wykopujesz jak ziemniaki!
Zawodowy leń: Cudowna roślina! Nie trzeba jej nawet sadzić!
Słonecznik bulwiasty, ongiś roślina masowo uprawiana, obecnie wyparta przez ziemniaki. Gatunek zupełnie nie wymagający, może rosnąć wszędzie, prawdopodobnie byłby inwazyjny, gdyby nie fakt, że w Polsce nie wydaje nasion. Mimo, że znikł z uprawy spotkać go bardzo łatwo: leśnicy sadzą go masowo w lasach, by dziki miały co jeść.
Bulwy topinamburu należy wykopać i posadzić na wiosnę w ogrodzie. Raz na 20 lat (!!!) należy usunąć stare rośliny i zastąpić je nowymi, pielić też trzeba chwasty. Gwarantuje nam to nieprzerwane dostawy smacznych, wysokokalorycznych bulw podobnych w smaku do kalarepy (tylko bez jej goryczki). Topinambur jeść można na surowo lub ugotowany. W pierwszej postaci jest ciężej strawny, u niektórych ludzi powoduje też okrutną pierdziawkę.
Co ważne: z topinamburu można robić bimber.