Radosny Zachód w obliczu zbliżającej się apokalipsy
Okres Zaduszek skłania zawsze do refleksji na kruchością życia ludzkiego. Szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy w świecie nieustannie narasta napięcie i groźba wojny.
Zdjęcie z Martin Widlund All Rights Reserved
Oczywiście nie wszyscy tak postrzegają świat. W oczach przeciętnego „rozumnego” obywatela Zachodu, karmionego „informacjami” z głównego nurtu medialnego, od lat nic się nie zmieniło. Kłopotu przysparza co prawda osoba Putina, który truje ludzi na lewo i prawo ( na szczęście pojedynczych), szerzy terroryzm w Syrii i na Donbasie (daleko), wpływa na wybory w „demokratycznych” państwach Zachodu, a nawet manipuluje ich polityką przy pomocy takich swych marionetek, jak na przykład prezydent USA Donald Trump, ale w końcu władza nigdy nie była idealna. Agenci Putina (zielone ludki), którzy od zarania III RP z ukrycia rządzą Polską, spowodowali że rządy w Warszawie nieodmiennie są głupie, nieudolne i skorumpowane, ale w końcu takie jakości to demokratyczna norma.
Co prawda narastająca aktywność Putina zmusiła naszego obrońcę , wszechpotężne NATO, do coraz to większych i częstszych manewrów wojennych na granicach Rosji, ale tylko w ramach ostrzeżenia przed ewentualnymi agresywnymi zakusami Putina. Ponieważ zachodni obywatele dobrze znają Rosję, przeto doskonale wiedzą, że rosyjski żołnierz nigdy nie trzeźwieje, ma karabin na sznurku, a na dodatek bez amunicji. W związku z czym szanse rosyjskich agresywnych poczynań są praktycznie równe zeru. Można więc dalej spokojnie się relaksować i bawić ikonkami w jakiejś kolejnej niezbędnej do życia aplikacji komputerowej.
Na „niszowym” portalu amerykańskim zatytułowanym „End of the American Dream”, ukazał się niedawno artykuł poświęcony powyższej tematyce: http://endoftheamericandream.com/archives/russia-and-china-are-apparently-both-under-the-impression-that-war-with-the-united-states-is-coming.
Autor stwierdza, że świadomość społeczeństwa amerykańskiego jest tak niska, że gdyby zapytać przypadkowego przechodnia, co myśli o możliwości wybuchu w nadchodzącym roku wielkiego konfliktu zbrojnego, uznałby pytającego za pomylonego. Diametralnie różnie przedstawia się sytuacja w przypadku wojskowych armii amerykańskiej. W tegorocznym sondażu 46% ankietowanych uważa, że rok 2019 przyniesie taki konflikt. Wynik ten stanowi dramatyczny wzrost w porównaniu z sondażem 2017 roku, kiedy to tylko 5% ankietowanych miało takie zdanie. Taka gwałtowna zmiana opinii nie może być dziełem przypadku. Zapewne ankietowani wiedzą o tym o czym nie wie przeciętny obywatel.
Wiedzą o tym również przywódcy Rosji i Chin. Przywódca chiński wezwał swych dowódców do przygotowań wojennych. Rosyjskie media informują na bieżąco swych odbiorców o niekończących się aktach prowokacji i agresji politycznej, gospodarczej (sankcje), a także militarnej (np. ataki amerykańskich samolotów bezzałogowych na rosyjskie bazy w Syrii).
Na niedawnej konferencji prasowej prezydent Putin stwierdził otwarcie, że decyzja o wyjściu USA z układu o rakietach średniego zasięgu znana mu była jeszcze przed oficjalnym anonsem Trumpa, albowiem w przyjętym uprzednio budżecie amerykańskim na 2019 rok, zarezerwowano środki na rozwój wspomnianej broni. Nie ma wątpliwości, że wie on znacznie więcej na odnośne tematy ze swych źródeł wywiadowczych, dlatego zdecydował się na publiczne oświadczenie, że ewentualny agresor zostanie unicestwiony w nuklearnym uderzeniu odwetowym.
Putin nie należy do żartownisiów, a jego wypowiedzi są zawsze zrównoważone. Dlatego to ostre ostrzeżenie należy traktować bardzo poważnie. Niestety wpada ono w głuche uszy rządzących Zachodem psychopatów i ogłupionych społeczeństw. Stąd też prosta konkluzja, że niewiele zostało nam czasu do apokalipsy.